Jak informuje polskie radio, uczniowie jednego z technikum w Sieradzu przygotowali film reklamowy dla ostatnich klas gimnazjum zachęcający do wyboru ich placówki. W dalszych doniesieniach dowiadujemy się, że również uczniowie gimnazjum, korzystając ze wsparcia nauczycieli, przygotowują tego typu materiał dla ostatnich klas szkół podstawowych. Jak zgodnie zapewniają: ulotka dziś nie wystarczy. Idąc tym tropem można się spodziewać że wkrótce, z niemałym wzruszeniem, będziemy mogli obejrzeć spot przygotowany przez 5 i 6-klasistów dla „absolwentów” zerówek.
Trudno nie zgodzić się
z twierdzeniem, że przygotowanie takiego materiału to we współczesnym świecie
umiejętność bardzo przydatna. Do tego z pewnością może być dla uczniów doskonałą
zabawą. W końcu żyjemy w systemie wolnorynkowym, w którym reklama dźwignią
handlu, a często nawet boją unoszącą biznes na powierzchni. Czy jednak należy
ją wprowadzać już na poziomie edukacji szkoły gimnazjalnej? Zapewne to pytanie
retoryczne, może nawet niestosowne z perspektywy tych rodziców, którzy chętnie
wysłaliby swoje dziecko na warsztaty tworzenia reklam od lat 3.
Warto zastanowić się
również nad tym, czy zachęcanie uczniów do tworzenia medialnego wizerunku
placówki, nie jest ich instrumentalizowaniem. Czy naprawdę kilkunastoletnie
dziecko zdaje sobie sprawę z – bądź co bądź – odpowiedzialności, jaka wiąże się
z przekazywaniem treści zawartej w reklamie?
Słownik języka
polskiego podaje dwie definicje słowa reklama. Jedna to „działanie zachęcające
potencjalnych klientów do korzystania z usług lub zakupu towarów”, druga
definiuje ją jako „ogłoszenie, film,
plakat itp. służące zachęcaniu potencjalnych klientów”.
Tak czy inaczej mamy do
czynienia z klientami.
Reklamuje się
wszystko i wszędzie, również szkoły publiczne i niepubliczne na różnym szczeblu
edukacji. Ale uwaga: jeśli mamy reklamę, to mamy klienta. A wiadomo: nasz
klient - nasz pan.
Jeszcze jakieś pytania
na temat obniżającego się poziomu jakości kształcenia?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz