Fot. J. Szczepanik |
Przed kilkoma dniami dostałam pocztą dwie zamówione książki. Bajaniem Rafała Malczewskiego o Zakopanem dwudziestolecia międzywojennego w „Pępku świata” zachwyciłam się w 2011 przygotowując wykład o Zofii Stryjeńskiej. Wtedy pożyczyłam egzemplarz z biblioteki, a później obiegłam antykwariaty, żeby mieć własny. Bez sukcesu. Okazuje się, że kilka miesięcy po moim nagłym zainteresowaniu i równie nagłym spadku zainteresowania, „Pępek” został wznowiony.
O książce Angeliki Kuźniak poświęconej Stryjeńskiej słyszę
już od wielu miesięcy. Dobrze, że ktoś to wszystko zawarte w wielu różnych
opracowaniach i w dziennikach samej „księżniczki polskiego malarstwa” (a pewnie
i w innych źródłach) pozbierał do kupy – myślałam. Nie zdążyłam jeszcze dojść
do połowy lektury, a tu dociera do mnie informacja o spotkaniu z Kuźniak w Szczecinie
w najbliższą sobotę celem promocji i poczytania fragmentów.
Wracając, zachodzę do biblioteki pod domem. Nie powinnam, bo
sterta do czytania piętrzy się na biurku, a oprócz tego trzeba jeszcze przecież
pracować. Ale jednak wchodzę, na moment. Ściągam z półki Eda Vulliamego
reportaż o Bośni, bo „Ameksykę” uwielbiam i znam już prawie na pamięć. Z półki Top
bez większego zastanowienia biorę „Polska odwraca oczy” Kopińskiej. Dobrze
wypromowana albo okładkę żółto-szarą po prostu zapamiętałam. Później zauważam „Wniebowzięte.
O stewardessach w PRL” Anny Sulińskiej. Chyba w „Książkach” o tym czytałam,
albo gdzieś indziej. Kolejna propozycja Czarnego, którą chętnie przeczytam ale
raczej nie kupię, pomyślałam, bo ileż można kupować tego Czarnego… człowiek by
poszedł z torbami. Wzięłam.
Wychodząc, widzę plakat, że spotkanie autorskie z Sulińską w
piątek. Całe szczęście, piątek mam wolny. W ubiegły wtorek na rozmowę z Jackiem
Hugo-Baderem o najnowszej „Skusze” przyszłam mocno spóźniona. Sala nabita, chwilę
postałam w przejściu. Akurat mówił o naszej polskiej mentalności peerelowskiej,
że wszyscy ją mamy, bez względu na to, czy sobie to uświadamiamy, czy nie. Podał taki przykład, że
sam coś czasami wynosi z redakcji. I że w sumie wstyd jak cholera.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz