poniedziałek, 4 kwietnia 2016

Brawo synku. Obrazy o przejściu.

Fot. J.Szczepanik

Obejrzałam film zrobiony na pograniczu serbsko-macedońskim pokazujący pracę wolontariuszek pomagającym uchodźcom. Wyglądali, jakby wyskoczyli do sklepu, wracali ze szkoły, albo szli na spotkanie z przyjaciółmi. Z tą tylko różnicą, że na plecach mieli garby - plecaki z najpotrzebniejszymi rzeczami. I że byli od miesiąca w drodze. 


Zawsze zaczyna się tak samo. Jest normalne życie, bo inne życie, niż normalne, po prostu nie istnieje. I nagle trzeba się spakować do jednej walizki. Bez względu na to w jak dużym domu mieszkałeś, czy miałeś ogród, jakie rośliny w nim kwitną i kiedy. Wszystkie przedmioty, książki, ubrania, maskotki, pasje, marzenia, które opóźniają twój marsz, muszą zostać porzucone. Po zwierzętach domowych pozostają zdjęcia w telefonie. 

To niewiarygodny, zawsze zaskakujący przeskok od normalności, prozy życia w czasach pokoju do wojny, ucieczki, strachu, braku. Opowieści – obrazy o przejściu: „Maus” Spiegelmana, Dymna czytająca w Trójce w biografii Stryjeńskiej o ludziach kryjących się w piwnicach Warszawy w czasie okupacji, ukazujące się na Facebooku filmiki syryjskich zbombardowanych miast, zdjęcia dzieci umierających z głodu, „Pięć rozbitych kamer” i usychające, odgrodzone od rolników murem, gaje oliwne na Zachodnim Brzegu Jordanu. Obraz rodziny Czeczenów, którym udało się dotrzeć do Polski, a po kilku latach zrezygnowali ze starania się o azyl, bo zrozumieli, że nie ma nadziei na normalne życie wśród rasizmu. Obraz uchodźców jeżdżących w okolicach polsko-niemieckiej granicy po śniegu na rowerach ze zbiórki. Ktoś z transparentem poparcia dla nich mówi, że się nie boi, że gęba nie szklanka. A mama na Facebooku komentuje: brawo synku, może dzięki tobie świat będzie trochę lepszy.

Zawsze zaczyna się tak samo. Praca, szkoła, zakupy, przyjaciele, urodziny, marzenia, kłótnie, rozstania, imprezy, plany. Normalne życie. Tak było zawsze i tak przecież będzie zawsze, bo nie może być inaczej, prawda? 

Wejść w czyjeś buty, pobyć przez chwilę w czyjejś skórze i wyobrazić sobie, że rzeczywistość, która nas otacza, ze zwierzętami domowymi i przydomowym ogródkiem włącznie, może nagle zniknąć, pęknąć jak bańka razem z całym naszym poukładanym światem. A my będziemy z garbem na plecach i od miesiąca w drodze. Chociaż na filmiku w necie będziemy wyglądali jakbyśmy wyskoczyli do sklepu, wracali ze szkoły, albo szli spotkać się ze znajomymi.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz