Fot. J.Szczepanik |
Obejrzałam film zrobiony na pograniczu serbsko-macedońskim pokazujący pracę wolontariuszek pomagającym uchodźcom. Wyglądali, jakby wyskoczyli do sklepu, wracali ze szkoły, albo szli na spotkanie z przyjaciółmi. Z tą tylko różnicą, że na plecach mieli garby - plecaki z najpotrzebniejszymi rzeczami. I że byli od miesiąca w drodze.
Zawsze zaczyna się tak samo. Jest normalne życie, bo inne
życie, niż normalne, po prostu nie istnieje. I nagle trzeba się spakować do jednej
walizki. Bez względu na to w jak dużym domu mieszkałeś, czy miałeś ogród, jakie
rośliny w nim kwitną i kiedy. Wszystkie przedmioty, książki, ubrania, maskotki,
pasje, marzenia, które opóźniają twój marsz, muszą zostać porzucone. Po zwierzętach
domowych pozostają zdjęcia w telefonie.
To niewiarygodny, zawsze zaskakujący przeskok od
normalności, prozy życia w czasach pokoju do wojny, ucieczki, strachu, braku. Opowieści
– obrazy o przejściu: „Maus” Spiegelmana, Dymna czytająca w Trójce w biografii
Stryjeńskiej o ludziach kryjących się w piwnicach Warszawy w czasie okupacji,
ukazujące się na Facebooku filmiki syryjskich zbombardowanych miast, zdjęcia
dzieci umierających z głodu, „Pięć rozbitych kamer” i usychające, odgrodzone od
rolników murem, gaje oliwne na Zachodnim Brzegu Jordanu. Obraz rodziny Czeczenów,
którym udało się dotrzeć do Polski, a po kilku latach zrezygnowali ze starania
się o azyl, bo zrozumieli, że nie ma nadziei na normalne życie wśród rasizmu. Obraz
uchodźców jeżdżących w okolicach polsko-niemieckiej granicy po śniegu na
rowerach ze zbiórki. Ktoś z transparentem poparcia dla nich mówi, że się nie
boi, że gęba nie szklanka. A mama na Facebooku komentuje: brawo synku, może
dzięki tobie świat będzie trochę lepszy.
Zawsze zaczyna się tak samo. Praca, szkoła, zakupy,
przyjaciele, urodziny, marzenia, kłótnie, rozstania, imprezy, plany. Normalne
życie. Tak było zawsze i tak przecież będzie zawsze, bo nie może być inaczej,
prawda?
Wejść w czyjeś buty, pobyć przez chwilę w czyjejś skórze i
wyobrazić sobie, że rzeczywistość, która nas otacza, ze zwierzętami domowymi i
przydomowym ogródkiem włącznie, może nagle zniknąć, pęknąć jak bańka razem z
całym naszym poukładanym światem. A my będziemy z garbem na plecach i od miesiąca
w drodze. Chociaż na filmiku w necie będziemy wyglądali jakbyśmy wyskoczyli do
sklepu, wracali ze szkoły, albo szli spotkać się ze znajomymi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz